Ostanio wpadła mi w ręce niewielka książeczka pt. Kuracja Breussa. Przeczytałem w pełnym skupieniu i chcę się podzielić kilkoma propozycjami prozdrowotnymi zawartymi w tej publikacji sprzedanej na świecie w ponad 1,5 mln nakładzie. Zawarte w niej wskazówki dotyczą osób walczących z nowotworem wszelkiej maści oraz tych, którzy chcieliby oczyścić swój organizm ze szkodliwych pozostałości procesów metabolicznych.
Kim jest Autor?
Rudolf Breuss (ur. 24 czerwca 1899, zm. 17 maja 1990) to austriacki zielarz, który większość swojego życia poświęcił na praktykę i poszerzanie wiedzy oraz podejmowanie obserwacji związanych z fitoterapią. Nie posiadał on wykształcenia medycznego nie przeszkodziło mu to jednak w zgłębianiu szczegółowiej wiedzy na temat ziół, warzyw i owoców oraz ich wpływu na ludzkie zdrowie i jakość życia. Co więcej uważał on zarazem, że często wykształcenie medyczne jest przeszkodą, aby dostrzec niuanse i synergię wielu naturalnych składników, gdyż współczesna medycyna działa na zasadzie pewnych schematów i utartych, bezmyślnie realizowanych procedur.
Nie oceniam i nie podejmuję się polemiki z podejściem opisywanego dziś bohatera. Chciałbym jednak, aby można było się zapoznać z kolejną ciekawostką z pogranicza medycyny i zdrowia. Oprócz kuracji tzw. antynowotworowej Breuss opracował także szczególny rodzaj masażu, o którym wspomnę w dalszej części tekstu.
Założenia kuracji
Kuracja Pana Rudolfa oparta była na kilku założeniach. Po pierwsze każdy człowiek dostarczając swojemu organizmowi składniki odżywcze w pokarmie, karmi także, a właściwie po pierwsze nowotwór. Rozwija się on bez przeszkód jeśli nie zmienimy swojego sposobu funkcjonowania i życia, przede wszystkim w dziedzinie odżywiania. Po drugie trzeba znaleźć taki sposób i metodę, które nie wpłyną zbyt negatywnie na całego człowieka, a zastopują dopływ składników odżywczych, szczególnie aminokwasów, do nowotworu. Po trzecie jeśli organizm nie będzie miał pod dostatkiem białka do normalnego funkcjonowania to zacznie go poszukiwać w dostępnych zasobach i zacznie karmić się kosztem ulokowanego w organizmie nowotworu.
Wydaje się proste choć nie do końca łatwe staje się to w realizacji. Kuracja Breussa bowiem trwa 42 dni, podczas których człowiek ją podejmujący nie przyjmuje żadnych pokarmów stałych, a jedynie soki warzywno-owocowe oraz napary ziołowe. Takie sposób odżywiania powoduje, że kuracjusz w tym okresie może stracić od 5-15 kg swojej wagi, ale okazuje się, że samopoczucie oraz funkcjonowanie organizmu nie odbiega od normy, a często nawet się poprawia. Warzywa, owoce i zioła w specjalnie dobranym zestawieniu zaspokajają potrzeby organizmu na wszelkie makro i mikroelementy oraz witaminy.
Bestseler Breussa
W swojej publikacji Breuss twierdzi, że dzięki opracowanej przez niego kuracji do zdrowia powróciło ponad 40.000 osób. Z resztą to są dane odległe, a owa kuracja stosowana jest i dziś w różnych krajach świata. Z punktu widzenia medycyny konwencjonalnej nie ma dowodów, że owa metoda działa, ale też nie ma woli ani zainteresowania, aby takich dowodów szukać. Wynika to z wielu czynników, choćby dlatego, że cała kuracja Breussa kosztuje ok 800-1000 zł, a tradycyjne leczenie chorób nowotworowych jest kilkadziesiąt razy droższe.
Aktualność spostrzeżeń
Pomijając więc aspekty szczegółowe i techniczne warto zauważyć, że kuracja Breussa jest do dziś stosowana na całym świecie i w wielu przypadkach nawet jeśli nie ma dowodów na jej pewną i stałą skuteczność u każdego chorego. Z pewnością jednak oczyszcza organizm i daje człowiekowi lekkość, świeżość oraz wpływa pozytywnie na ogólny stan psychofizyczny.
Jak zauważa Autor tej kuracji są dwa wyjścia „…albo żyć i zjeść raka, albo dać się zjeść rakowi”. Stwierdzenie szokujące ale niezwykle zachęcające do podjęcia takiej próby. Choćby z tego powodu, że osoba walcząca z rakiem nic nie traci, a może wiele zyskać stosując się do poszczególnych zaleceń kuracji. Jeśli zaś stan zdrowia i duże osłabienie nie pozwala na całe 42 dni, Breuss proponuje, aby zastosować połowę czasu i do tego dołożyć do codziennego jadłospisu zupę cebulową. Proste. Prawda?
Brzmi to trochę dziwnie, ale na tym właśnie polega kuracja. Trzeba tak się odżywiać, żeby rak umarł z głodu a ponieważ on żywi się głównie białkiem zwierzęcym, tłuszczami, cukrem, konserwantami, toksynami, papierosami, solą itp, więc trzeba go tego pozbawić. Nowotwór słabnąc i obumierając jest łatwym łupem dla pozbawionego w codziennym pokarmie białka organizmu człowieka i zostaje „zjedzony” – guz znika – zostaje wchłonięty przez organizm. Tę kurację nazywają „chirurgią bez skalpela”. Trudność w stosowaniu tej metody polega na tym, że:
1. chorzy zwykle nie wykazują cierpliwości i wytrwałości w dążeniu do zdrowia,
2. mogą być kłopoty z pozyskaniem warzyw z upraw ekologicznych,
3. nie wszystkie zioła są do zdobycia w polskich sklepach.
Wymienione przeszkody są jednak do przezwyciężenia przy dobrej, mocnej motywacji i zaangażowaniu oraz konsekwencji w stosowaniu proponowanych rozwiązań. Koncepcja Breussa w zakresie walki z rakiem jest niezwykle prosta w swoich założeniach, a bywa bardzo trudna w realizacji. Przyzwyczajeni jesteśmy bowiem, że bez silnego leku, chemii, tabletki czy kroplówki niewiele się zmieni. Może jednak warto zauważyć i takie, dość prozaiczne propozycję, aby zobaczyć swoje zdrowie i życie jako wypadkową szeregu codziennych decyzji i wyborów, także w przestrzeni zdrowia. Według Breussa organizm sam musi zniszczyć guzy nowotworowe. Podczas tej kuracji ziołowo-sokowej zostaje z organizmu usunięte wszystko, co w nim nie jest potrzebne, co oddziela chorobę od zdrowia, pod warunkiem oczywiście, że są jeszcze zapasy sił witalnych i wiara w Opatrzność Bożą.
Masaż Breussa
Na koniec kilka słów o masażu Rudolfa Breussa. Łącząc neuropatię i zielarstwo opracował również masaż leczniczy dla osób cierpiących na dyskopatię i inne bolesne schorzenia kręgosłupa, z którymi inne techniki i sposoby nie dawały oczekiwanych efektów ani ulgi. Trzonem masażu jest wspomaganie mechanizmu tzw. „pompy dyfuzyjnej” która odpowiada za zaopatrzenie krążków międzykręgowych w wodę. Nazwany na jego cześć – masaż Breussa, jest do dziś popularny przeważnie na terenach Niemiec oraz Austrii. W Polsce niestety właściwie nie występuje, a może warto spróbować, gdyż osób ze zwyrodnieniami kręgosłupa i często towarzyszącym im silnym bólem wciąż w społeczeństwie przybywa.
Dzisiejszy tekst proszę potraktować jako ciekawostkę z dziedziny medycyny i zdrowia. Nie sposób zastąpić konwencjonalnego leczenia nawet najbardziej słuszną i ciekawą koncepcją zielarską czy fitoterapeutyczną. Warto jednak zauważyć, że nasze zdrowie jest zbyt cenne, aby interesować się nim dopiero w sytuacji ciężkiej choroby, z którą walczyć można jedynie objawowo. Nie bez podstaw od wieków funkcjonuje przysłowie, że w zdrowym ciele zdrowy duch. Warto zatem zatroszczyć się o swoje zdrowie poprzez rozsądną profilaktykę, niż później liczyć na cudowny efekt zażycia konkretnego leku czy zaaplikowania znanej medycznej terapii.
ks. Sławomir Bednarski