Kilka miesięcy temu uczestniczyłem w dość dużej konferencji zawodowej dotyczącej tematu opieki nad osobami starszymi i problematyką starzejącego się społeczeństwa w Polsce. Dziś już chyba nikogo nie trzeba przekonywać, że jest i postępuję w naszym kraju tzw. srebrne tsunami. Wyrażenie to określa sytuację naprawdę dynamiczne procesy, które zachodzą bardzo szybko, a związane są z tym, że coraz więcej osób w naszym społeczeństwie, to osoby w wieku senioralnym. Jeszcze kilkanaście lat temu, gdy o tym mówiłem na różnych spotkaniach, zarówno w kręgach kościelnych, jak i świeckich, patrzono się na mnie jak na ufoludka. Dziś już każda dziedzina życia i każda gałąź gospodarki przeobraża się, w sposób odpowiadający na obecną i postępującą sytuację demograficzną w Polsce.
Na wspomnianej konferencji słuchaliśmy kilku tematycznych wystąpień z zakresu opieki systemowej i zorganizowanej dla seniorów, którą odrobinę mylnie nazywa się długoterminową. Były prelekcje lekarzy, fizjoterapeutów, farmaceutów i praktyków w dziedzinie opieki i pielęgnacji. Całość konferencji była bardzo ciekawa i pouczająca. Widać, że temat senioralny się rozwija także w naszym kraju i że w niektórych dziedzinach opieki nad osobami starszymi jesteśmy znacznie bardziej przygotowani, niż mieszkańcy krajów Europy zachodniej.
Duży jednak niepokój wzbudził we mnie zaskakujący fakt
Otóż wiele podczas tych wystąpień i prelekcji mówiono o sferze życia fizycznej rozdrabniając różne parametry i wyniki badań na drobne szczegóły. Wiele mówiono o potrzebach seniorów w zakresie trudności psychicznych i o sposobach radzenia sobie z nimi. Nie było jednak ani jednego zdania o tym, że w życiu człowieka, także w wieku senioralnym, jest jeszcze sfera duchowa. Wszelkie potrzeby dotyczące życia religijnego, kulturalnego, społecznego nie należą przecież ani do sfery fizycznej ani do sfery psychicznej. Duchowość seniora i jego potrzeby w tym zakresie, co dla mnie naprawdę dziwne, nie były podejmowane na żadnej konferencji, ani na żadnym spotkaniu, w którym kiedykolwiek uczestniczyłem. Zajmuję się tematem seniorów już przeszło 10 lat. Interesuje mnie dziedzina opieki nad seniorami zarówno w zakresie teoretycznym, czyli naukowym, jak i praktycznym, gdyż sam prowadzę Dom Pomocy Społecznej od 6 lat. Dziwi mnie to, że o sferze duchowej mówi się mało, a często właściwie nic.
Łatwo zapomnieć o sferze duchowej w sytuacji rozwijających się chorób fizycznych czy psychicznych, gdyż ustabilizowanie parametrów medycznych często wiąże się z szeregiem prób, wizyt u specjalistów i licznych zabiegów czy ćwiczeń. Nie można jednak zgodzić się z tym, że seniorzy nie potrzebują umocnienia duchowego. Szczerej rozmowy. Wyjaśnienia różnych wątpliwości czy dylematów życiowych. W prowadzonym przez mnie Domu bardzo wiele z tych potrzeb duchowym zaspokaja personel. Seniorzy często opowiadają o swoim życiu, o błędnych decyzjach, które rzutują na ich obecną sytuację, o swoich przemyśleniach dotyczących życia rodzinnego czy zawodowego, a nawet o swoich snach. Wszyscy chcą być wysłuchani i zrozumiani, nawet jeśli to zrozumienie niczego nie cofnie i najczęściej niczego nie zmieni.
W zakresie sfery duchowej znajduje się przecież życie religijne
Człowiek w wieku senioralnym jest przecież w ostatnim etapie życia i warto ten sens życia i wartość cierpienia zrozumieć. W prowadzonym przeze mnie Domu mieszka jednorazowo 62 osoby i każda z nich jest inna. Wszystkie jednak, jeśli tylko obejmują tematykę swoją świadomością zderzają się z tematem nadchodzącego końca życia i tego jak się do tego mądrze przygotować. Wielu wypiera ten problem ze swojej świadomości do samego końca, ale są i tacy, którzy naprawdę się starają. Podejmują szereg działań, aby pojednać się Bogiem, ale i uporządkować i poprawić relacje z najbliższymi.
Obserwując od kilku już lat te procesy doskonale zdają sobie sprawę z tego, że ważne są parametry medyczne i ich wyrównanie oraz doprowadzenie do norm referencyjnych. Ważne jest to, aby psychicznie sobie radzić, gdyż przecież 80 czy 90 lat życia często wyeksploatowało także i te zasoby w człowieku. Jednak jeśli nie będzie w przedmiocie zainteresowania sfery ducha, to człowiek nie tylko niewiele z tego życia i czasu zrozumie, ale i wciąż będzie miał pretensje do całego świata. Także do tych, którzy całe swoje serce wkładają w opiekę i pomoc osobom starszym w ich codziennym życiu i funkcjonowaniu.
Niełatwa konkluzja
Składam zatem taki wniosek. Oby każdy z nas, który żyje przecież w perspektywie starości i podeszłego wieku przemyślał ten temat osobiście. Dodatkowo, aby także otworzył się na tę duchową perspektywę w swoim życiu, jak również w życiu swoich rodziców czy dziadków. Jesteśmy przecież gatunkiem homo sapiens, który oprócz zdrowia fizycznego i psychicznego ma jeszcze szeroką i głęboką sferę ducha, o której zdrowie także trzeba z wysiłkiem się troszczyć. Nie odkładajmy tych przemyśleń i refleksji na później czy na kiedyś. Dziś jest ten dzień, kiedy trzeba nam przyjąć perspektywę przemijania i tego, że na końcu naszego życia, często trudnego i z licznymi upadkami, czeka na nas kochający nas Bóg. Jego ręce wciąż są otwarte w geście przytulenia i ukojenia życiowych burz. Trzeba się tylko w nie wtulić.
ks. Sławomir Bednarski